z cyklu • KULTURA TADEUSZ NALEPA - PIĄTA ROCZNICA ŚMIERCI (NR 7) 02.03.2012Marek Surzyn Czwartego marca mija piąta rocznica śmierci Tadeusza Nalepy. Jestem z pokolenia, dla którego Nalepa, tak jak Niemen był już na początku lat siedemdziesiątych kultowym artystą. W Polsce tylko ich dwóch uważano za niepokornych.
Miałem szczęście pomimo różnicy wieku współpracować z obydwoma. Tadeusza poznałem w listopadzie 1974 roku, kiedy awaryjnie poszukiwał perkusisty. Czułem przed nim, z wielu powodów, wielki respekt. Od samego początku był dla mnie ogromnie przyjazny. Kilka lat później zostałem muzykiem Breakout na stałe. Zwiedziłem z nim kawał świata na licznych trasach koncertowych (między innymi ZSRR, USA, Australia).
Latem 1990 roku zagraliśmy w nowojorskim Limelight naprawdę udany koncert dla kilku tysięcy ludzi. Nie dawano nam szans, bo pół roku wcześniej Johna Mayalla, bardzo popularnego ostatnio w Polsce, kolorowa publiczność wygwizdała tam po dwudziestu minutach. W naszym przypadku skończyło się wieloma bisami, bo rzeszowskiego bluesa tam jeszcze nie słyszeli, a w Stanach liczy się tylko oryginalność. Tadeusz współpracował ze mną z niewielkimi przerwami do 1995 roku. Nagrałem z nim blisko połowę jego dyskografii. Nawet gdy już mnie nie zatrudniał, podtrzymywał kontakt towarzyski.
Byłem zaskoczony, gdy zaprosił mnie do udziału w jubileuszowym koncercie z okazji sześćdziesiątych urodzin - prezydent RP nadał mu wówczas Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski. Byłem jedynym zaproszonym muzykiem spoza akompaniującego mu wtedy jego zespołu.
Przez ostatnie dwadzieścia lat chorował, co bardzo go osłabiało. Cierpiał, ale był twardzielem i nie rozczulał się nad sobą. Bardzo było mu przykro, że media o nim niemal zapomniały, a wraz z nimi duża część publiczności, którą tak zawsze szanował. W przeciwieństwie do polityków i dziennikarzy.
Po jego śmierci przeżyłem swoisty festiwal hipokryzji. Dzwonili do mnie po informacje dziennikarze, którzy przez całe dekady odmawiali mu racji bytu na scenie.
Więcej informacji o muzyku w biograficznej książce Wiesława Królikowskiego "Tadeusz Nalepa. Breakout absolutnie", Iskry, Warszawa 2008. |