 | Rynek w Krapkowicach | z cyklu • SAMORZĄD • WYWIAD SAMORZĄDY - JAK TO SIĘ ROBI W KRAPKOWICACH (NR 30) 17.03.2014 Po wywiadzie z posłem Ryszardem Gallą z Opolszczyzny, w naszym cyklu samorządowym wypadałoby przedstawić miasto z tego samego regionu, a podobne do Radzymina. Krapkowice - niewielka miejscowość położona na skrzyżowaniu ważnych szlaków komunikacyjnych: tradycyjnego na południe i jednej z najważniejszych europejskich magistral - autostrady A4. Podobieństw można znaleźć wiele, jednak różnic jest jeszcze więcej. Sukcesy, ale i problemy. Sporo dowiadujemy się ze strony WWW. Komunikaty urzędowe są starannie podawane, a informacje o życiu miasta nie zawierają zbędnych ozdobników i denerwującej autokreacji lokalnych polityków czy urzędników. Zachowana jest równowaga między informacjami: urzędowymi, biznesowymi, turystycznymi. Zupełnie inaczej niż to jest w przypadku naszej radzymińskiej strony. Nie pisząc więcej, oddajemy głos burmistrzowi Andrzejowi Kasiurze.
KR: Na początek socjologicznie i bardziej osobiście. Rocznik 69 - czyli średnie pokolenie, które znało stare czasy i jednocześnie żyło już w tej nowej, pędzącej i bardzo komercyjnej rzeczywistości. Dlaczego wybrał Pan drogę samorządową i pracę dla społeczeństwa? Wielu z nas wybrało jednak rynek i "szybkie" dorabianie się.
Andrzej Kasiura: Średnie pokolenie... tak, chociaż wolę mówić o sobie "jeszcze z energią i entuzjazmem, a już z doświadczeniem". Młodość to lata 80-te: strajki, kolejki w sklepach. Pamiętny rok przełomu 1989, czyli rok zdania przeze mnie matury i rozpoczęcia studiów to rzeczywiście wejście w nową rzeczywistość. Po ukończeniu studiów zacząłem pracę w przemyśle, a następnie w szybko rozwijającej i zmieniającej się bankowości. W 2002 roku otrzymałem propozycję startu w wyborach samorządowych i tak rozpoczęła się moja przygoda z samorządem. Na pewno to coś całkowicie innego niż praca w biznesie prywatnym. O wiele bardziej wszechstronna i oceniana zupełnie inaczej przez ludzi i media niż tylko jako wyniki sprzedażowe czy finansowe.
 | Centrum handlowe w Krapkowicach | KR: Wstępne spojrzenie na stronę urzędu Krapkowic i już coś zaskakuje. Kilka wersji językowych. Dlaczego?
AK: Dlaczego? To chyba całkiem naturalne i normalne. Jesteśmy w Europie na skrzyżowaniu ważnych szlaków komunikacyjnych i chcemy, aby wszyscy odwiedzający nas mogli dowiedzieć się jak najwięcej o Krapkowicach. Niemcy, Czesi, Ukraińcy i Amerykanie to nasi partnerzy i przyjaciele, a wiedza o partnerach to podstawa przyjaźni. Poza tym inwestorzy szukając miejsc do robienia dobrych interesów wstępną selekcję robią poprzez Internet i jeżeli nie ma w nim dobrych informacji, to jest się na straconej pozycji już na samym początku. W ubiegłym roku dokonaliśmy przejścia na nową aplikację, także na tablety i smartfony. Jesteśmy także na Facebooku. Technologia wymusza postęp i są zmiany to nieuniknione.
KR: Nie można budować przyszłości w oderwaniu od przeszłości. Opolszczyzna była i jest wieloetniczna, wielokulturowa i wieloreligijna. Jakie działania podejmuje lub wspiera samorząd dla zachowania tej tradycji?
AK: Temat bardzo ważny, ale jednocześnie delikatny i często wykorzystywany jako element gry politycznej lub wyborczej. Nasz region będący na przestrzeni wieków pod panowaniem polskim, czeskim, austriackim, pruskim i niemieckim dopiero niedawno wywalczył prawo do poczucia własnej tożsamości, bycia wreszcie "u siebie", a nie na ziemiach "odzyskanych" czy "straconych", do możliwości wypowiadania się zgodnie ze swoim sumieniem i wyniesionymi z domu tradycjami. Sam pamiętam czasy, gdy za próby odzywania się w szkole po śląsku, w gwarze lub niemiecku można było sprowadzić na rodzinę duże nieprzyjemności. Ustawa o mniejszościach narodowych pozwoliła na wspieranie kultury i tradycji, umożliwiła naukę języka niemieckiego (która to do czasu przełomu 89/90 w województwie opolskim była zabroniona), dała prawo do modlitwy w języku wyniesionym z domu, co zwłaszcza dla starszego pokolenia było niezwykle ważne. Dla nas wszystkich było to wreszcie czymś naturalnym, chociaż często z pozycji stolicy było odbierane jako zagrożenie dla jednolitości państwa. Obecnie większość samorządów w ramach konkursów na wsparcie działań organizacji pozarządowych wspiera także projekty i wnioski składane przez organizacje mniejszości narodowych.
KR: Ze strony dowiadujemy się także o wielu miastach partnerskich Krapkowic, nawet dwa w Stanach Zjednoczonych. Czym, poza wymiarem marketingowym, jest współpraca z miastami partnerskimi? Jakie ma to znaczenie dla zwykłych mieszkańców gminy?
AK: Bardzo naturalne są kontakty z partnerami niemieckimi, gdzie często mieszkają lub pracują od wielu lat także krapkowiczanie. Obwód Iwano-Frankowski (dawny Stanisławów) to także sentymentalny powrót do korzeni wielu obecnych naszych mieszkańców. Do Lipowych Lazni w Czechach z Krapkowic jest ok. 70 km, więc kontakty i wyjazdy czy to na narty czy na knedliki są na porządku dziennym. Do tych miast wyjeżdżają uczniowie na wymiany szkolne, strażacy w ramach wspólnych zawodów i ćwiczeń, orkiestry i chóry w ramach występów w różnych imprezach. Te partnerstwa żyją. Najczęściej w czasie wizyt goście i gospodarze mieszkają wzajemnie u siebie w domach, co powoduje mniejsze koszty tych wymian, jak i coraz lepsze kontakty mieszkańców. Z miastem Camas (WA) w USA kontakty mamy od lat kilkunastu wspólnie z gminami Morawica i Zabierzów jako rezultat projektu realizowanego przez Ambasadę USA. Realizujemy wspólne projekty nauki języka angielskiego przez nauczycieli ze Stanów Zjednoczonych oraz wymianę doświadczeń w różnych dziedzinach życia jak chociażby bezpieczeństwo, budownictwo socjalne czy komunikacja.
KR: Temat ogólnopolski i od kilku już lat wywołujący emocje w lokalnych społecznościach. Straż miejska - jak się sprawdza? Również na stronie WWW znajduje się informacja, że pracuje w godzinach 7-22. To dwie zmiany - duża różnica w porównaniu do innych miast i jednak znacznie większe wydatki.
AK: W momencie, gdy zostałem burmistrzem straż miejska liczyła dwóch strażników i pracowała od 7 do 15. Powiedziałem sobie, że albo likwiduję straż albo wzmacniam i musi być ona widoczna i pomocna. Obecnie straż liczy 5 osób, pracuje na dwie zmiany, prowadzi wspólne patrole z policją, pomaga przy wszystkich wydarzeniach krapkowickich i według mieszkańców to "nasza straż", która pomaga, a nie nęka mieszkańców. Oczywiście wydatki są obecnie większe, ale zapewnienie poczucia bezpieczeństwa jest bardzo ważne, a nawet tak kontrowersyjna sprawa jak obsługa fotoradaru ma więcej zwolenników (zwłaszcza w wioskach) niż przeciwników.
 | Basen w Krapkowicach - www.delfin.krapkowice.pl | KR: 17 tysięcy mieszkańców i budżet około 60 mln złotych, czyli porównywalny z Radzyminem liczącym około 25 tysięcy mieszkańców. Jednak znacznie gorsza lokalizacja w porównaniu z województwem mazowieckim - najbogatszym w Polsce i na dodatek w ścisłej aglomeracji warszawskiej. Jak udało się osiągnąć taki budżet?
AK: Cała gmina Krapkowice liczy 24 tysiące mieszkańców, w tym miasto 17 tysięcy. Lokalizacja Krapkowic przy autostradzie A4 pomiędzy aglomeracja wrocławską i katowicką powoduje dramatyczny odpływ mieszkańców (zwłaszcza młodych) za ciekawą i dobrze płatną pracą. Dodając do tego tradycje pracy za granicą sprawa depopulacji jest obecnie największym problemem nie tylko Krapkowic, ale całego regionu. Mimo to firmy w gminie radzą sobie w tych trudnych realiach. Firma Multiserwis (część koncernu Bilfinger) to potentat w zakresie izolacji przemysłowych, po przejęciu firmy Plettac zatrudnia ponad 2,5 tys. pracowników na placach budowy w całej Europie, firma montażowa POM budowała m.in. Stadion Narodowy w Warszawie, lotnisko w Monachium, a obecnie jest wykonawcą urządzeń hydrotechnicznych na wszystkie stopnie wodne na Odrze, a w sektorze graficznym i drukarskim firmy z grupy Chespa są znane w kilkudziesięciu krajach świata. Jednak wpływy z podatków lokalnych, jak i tych od wynagrodzeń to tylko jedna trzecia wpływów do budżetu. Niestety, większość wpływów to subwencje albo dotacje z Warszawy na realizację coraz to większej liczby zadań przerzucanych na samorządy. Ostatnie lata to intensywne korzystanie ze środków europejskich, które corocznie powiększały możliwości inwestycyjne o 5 do 7 milionów złotych.
KR: Największe osiągnięcia ostatnich lat?
AK: Ustabilizowanie sytuacji w oświacie, co przy spadającej liczbie dzieci jest niezwykle ważne, powstanie trzech żłobków dla najmłodszych mieszkańców (w partnerstwie publiczno-prywatnym wraz z lokalnymi przedsiębiorcami), dokończenie kanalizowania gminy (trzy etapy o wartości ok. 7 mln. zł), przebudowa hali widowiskowo-sportowej z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii (wartość inwestycji ok. 3 mln zł), zbudowanie zespołu, który aktywnie wykorzystuje możliwości pozyskiwania pieniędzy zewnętrznych zarówno przez gminę, jednostki organizacyjne i spółki gminne, jak i organizacje i stowarzyszenia społeczne. Podstawowym problemem było jednak ustabilizowanie sytuacji finansowej, czyli redukcji zadłużenia zaciągniętego na budowę basenu krytego oraz rozłożenie w czasie jego spłat poprzez emisję obligacji komunalnych.
KR: Plany na najbliższą przyszłość?
AK: Przygotowanie strategii rozwoju gminy jako aktywnego członka Aglomeracji Opolskiej, uzbrojenie terenów inwestycyjnych przy węźle autostradowym pod nowe zakłady przemysłowe, modernizacja bazy sportowo-rekreacyjnej, przebudowa dawnego mostu kolejowego jako mostu drogowego i walka o powrót lat świetności Odry jako arterii komunikacyjnej przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa przeciwpowodziowego.
Plany ambitne, kosztowne, uzależnione od wielu partnerów i czynników zewnętrznych, ale potrzebne, aby Krapkowice były miastem, z którym można wiązać plany na przyszłość. Samorząd to mieszkańcy, nasze zadanie to robienie wszystkiego, aby ludzie chcieli tu żyć, pracować i wypoczywać. Wracając do pierwszego pytania - w latach dziewięćdziesiątych było więcej optymizmu, chęci zmian i determinacji, aby rozwiązywać nawet nierozwiązywalne problemy. Teraz niestety obrośliśmy gorsetem przepisów, procedur, nakazów, zakazów i kontroli, które zabijają ducha samorządności. Myślę, że czas najwyższy na powrót do idei samorządu, bo chyba przez te lata udowodniliśmy, że z życiem i rozwiązywaniem jego problemów radzimy sobie lepiej niż instytucje centralne, czego sobie i wszystkim samorządowcom życzę po wygranych tegorocznych wyborach.
KR: Dziękujemy za rozmowę
/ rozmawiała Monika Wiśniowska
|