z cyklu • SPOŁECZEŃSTWO CO SIĘ TYCZY PARKU CZARTORYSKIEJ... (NR 6) 17.02.2012Rafał S. Lewandowski BĘDZIE DOBRZE ALBO BOBRZE!!! Koncepcji na zagospodarowanie Parku Czartoryskiej przez lata nie potrafiły znaleźć władze miasta. Ostatnio swój pomysł na "zagospodarowanie" zabytkowego kompleksu znalazły bobry, o czym zresztą pisaliśmy w poprzednim Kuryerze. Jednakże dziki matecznik pod kontrolą gryzoni w tym historycznym miejscu nie musi stanowić ostatecznej formy zagospodarowania tego cennego i urokliwego zakątku Radzymina.
Interesujący pomysł na zagospodarowanie resztek XVIII-wiecznego parku wraz z popadającym w ruinę Domem Ogrodnika przedstawiła w ostatnim czasie radzymińska młodzież, która w przeciwieństwie do tuzów naszej lokalnej sceny politycznej potrafi wsłuchiwać się w głosy tej części radzyminiaków, dla których "stare" niekoniecznie oznacza to, co należy zburzyć, a na czym pobudować nowe i lepsze. A tylko dlatego lepsze, bo nowe w myśl realizowanej od kilku lat w Radzyminie (umyślnie lub nie) polityki: sprzedać-zburzyć-skomercjalizować. Bo i niby po co nam XVIII-wieczny zruderowany "pekin" jak można postawić w jego miejscu coś funkcjonalnego, najlepiej szklanego z wieżą w stylu gargamelowego zamczyska. Bank, może sklep, a może dom mieszkalny.
Szczęśliwie jednak nie wszyscy zgadzamy się z powyższym trendem. W Radzyminie są jeszcze ludzie, którym serce się łamie na widok popadającego z każdym rokiem w trudną do odrestaurowania ruinę, a jednego z najstarszych (po Domu przy św. Janie) świeckich zabytków w mieście. Co cieszy jeszcze bardziej, kontynuatorami myśli tej części mieszkańców stało się również najmłodsze pokolenie, biorące udział w realizowanym od czterech lat przez Polskie Towarzystwo Zapobiegania Narkomanii oddział w Warszawie programie edukacyjnym "Przeżyj to z nami".
Warto bowiem w tym miejscu nadmienić, iż na zakończenie ubiegłorocznej edycji tegoż programu nasza młodzież podzieliła się z włodarzami Radzymina i Marek swoimi wnioskami i postulatami "w trosce o ziemię rodzinną". W przypadku radzymińskiej debaty zostały one zawarte w stosownym piśmie, złożonym na ręce "ojców Radzymina", w którym czytamy:
"Zwracamy się do Przewodniczącej Rady Miasta i członków Rady, pana Burmistrza, naszych nauczycieli i rodziców o pomoc i akceptację działań, aby w codziennym życiu miasta i gminy, a nie tylko od święta otaczać szacunkiem pamiątki przeszłości, zaś w działalności popularyzacyjnej systematycznie przybliżać mieszkańcom sylwetki wybitnych Polaków ważnych dla Radzymina i wydarzenia świadczące o naszej tożsamości narodowej, obyczajach, muzyce, literaturze i nauce. Proponujemy: remont domku księżnej Eleonory Czartoryskiej i organizację w nim sali wybitnych Polaków zasłużonych dla Radzymina, wprowadzenie do tematyki wychowania fizycznego hasła "taniec ludowy", zaprzestanie rabunkowej gospodarki zasobami zieleni (park przy Zespole Szkół Terenów Zieleni, działki prywatne i inne), otoczyć większą troską bezdomne psy i koty, zorganizować bezpłatną sterylizację zwierząt, zorganizować punkt stałej zbiórki żywności dla zwierząt w najbliższym schronisku, ustanowienie przez Radę Miasta lub pana Burmistrza dorocznej nagrody w kategorii indywidualnej i zbiorowej za najciekawsze formy działań na rzecz kształtowania świadomości narodowej, szacunku dla tradycji i obyczajów Małej Ojczyzny".
Proponowany przez uczniów "Panteon sławnych radzyminiaków" w zabytkowym Domu Ogrodnika - budowli nad stawem, otoczonej parkiem, wydaje się niezwykle trafionym pomysłem. Tym szczególniej, iż poza stałą ekspozycją można by wykorzystywać jego wnętrza na cele propagowania lokalnej twórczości. W ten sposób miasto zyskałoby galerię, a młodzi artyści z regionu miejsce na prezentację swoich dzieł podczas wernisaży. Przy odrobinie wyobraźni można by również Dom Ogrodnika zaadaptować do kolejnych przedsięwzięć kulturalnych, takich jak letnie koncerty muzyki klasycznej i dworskiej oraz spektakle teatru ulicznego. Dziedziniec budynku mógłby pełnić rolę sceny, przed którą można by zainstalować na stałe kilka rzędów ławek dla widowni.
Sam park również mógłby odzyskać dawną świetność przy odrobinie wyobraźni i otoczeniu stylowym ogrodzeniem. (Czyż nie byłoby wspaniale, gdyby urządzenie i opiekę nad parkiem powierzyć uczniom Zespołu Szkół Terenów Zieleni?). Sam odremontowany budynek można byłoby oddać pod zarządzanie jednej z instytucji kultury (ROKiS lub Biblioteka), ewentualnie zlokalizowanej w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 1 i Gimnazjum.
Gdyby chcieć miasto mogłoby zyskać wspaniałą wizytówkę, a niszczejący park stałby się miejscem reprezentacyjnym.
Szacuje się, że aby zabytkowy kompleks odzyskał dawną świetność, potrzeba około 2-3 milionów złotych. Powszechnie wiadomo, że gminy nie stać na taki wydatek. Można jednak założyć, że jeśli udałoby się przeforsować wniosek o dofinansowanie zewnętrzne, wówczas z gminnej kasy wystarczyłoby dołożyć ok. 15 procent tej sumy.
Tym bardziej, iż gmina Radzymin kilka lat temu złożyła nawet podobną propozycję we wniosku aplikacyjnym do Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2007 - 2013 (RPOWM) do Działań w obszarze Rewitalizacji miast. Projekt obejmował renowację budynku dawnego "Domu Administratora". Wniosek przeszedł wówczas pomyślnie etap oceny formalnej i został przekazany do oceny merytorycznej. Miał duże szanse powodzenia, ale, niestety, zabrakło programowych środków.
Pytanie tylko, czy warto tak od razu, po jednej próbie załamywać ręce? Przecież tematem ratowania zabytkowego kompleksu nie musi wyłącznie zajmować się UMiG. Może warto zastanowić się nad formułą pewnego partnerstwa publiczno-prywatnego, zainteresować tematem stowarzyszenia i organizacje społeczne? Ewentualnie postawić na inicjatywę oddolną.
Skoro istnieje pewna grupa mieszkańców, którym los parku i budynku nie jest obojętny, czemu nie połączyć sił i nie powołać społecznego komitetu lub stosownej fundacji, która zajęłaby się sprawą jego rewitalizacji?
Szanowni Mieszkańcy Radzymina, nie miejmy pretensji do bobrów, tylko przemyślmy sprawę.
Bobry to wyjątkowo sprytne gryzonie, które chrupiąc drzewa z książęcego parku, być może przy okazji wgryzają się w nasze sumienie. Zanim runie ostatnia wierzba lub kasztanowiec, będzie wiadomo, czy pod korą skrywamy wrażliwość na bezcenne pamiątki przeszłości, czy jedynie zdrewniałą obojętność. |