z cyklu • PROSTE JAK KONSTRUKCJA CEPA PROBLEM RODZINNY MOM (NR 5) 03.02.2012Eugenia Paluch Droga Moja Redakcjo Szanowna,
Piszę do Was nie po to, żeby się skarżyć. Pogodnego usposobienia jestem, ale mam duży rodzinny problem. Mój Heniutek, wnusio znaczy, egzaminy niedawno zdawał. Raczej dobrze mu poszło, zdolny jest i nawet uczyć się lubi. Ino problem w tym, że jakieś ajemti mu się marzy, jakaś dolina z krzemienia, czy cuś... My z dziada miejscowi, znaczy się w mieście przecudnym mieszkamy. Stara już jestem i chcę, żeby Heniutek na kolejny, tym razem nasz własny cud pracował ciężko. Tylko gospodarski, tak jak w telewizji mówią. I, żeby u nas karierę robił. Po co obcym ma służyć i gdzieś tam szczęścia szukać, skoro my z tej ziemi od zawsze i robić dobre rzeczy złaknieni jesteśmy. Nawet już na Bielanach była, o wymagania się dowiedziała. Dresy, nawet galowe, na przecenie znalazła. Nie powiem gdzie, bo wykupią zaraz, a Heniutek sposobić się już teraz do przyszłości musi. A grosz jak zawsze oszczędzać trzeba.
Szkoda tylko, że ten mój wnusio cherlawy trochę i kultura fizyczna najgorzej mu idzie. Taki śturmok trochę... .
Ostatnio egzaminy w szkole były. I wtedy jakby mnie piorun strzelił o tej karierze mojego Heniutka. Ale opowiem Szanownej Redakcji Mojej od początku, żeby dobrze w planach moich była Redakcja rozeznana. Na Mszę już dałam - za niepowodzenie Heniutka w ajemti tym jakimś, rzecz jasna. Po co mu jakieś tam tytuły?
Czekała ja kiedyś przed szkołą Henia. Wiela takich niby aliganckich wychodziło, w prymnych kabotach i tede. A co do tych egzaminów widać było jasno, że modny mój Henio, jak tylko wyszedł z budynku. Od razu na lepsze się wyróżniał. I widać było, że zdolny, bo tylko dwóch w glancuś dresach było. Mój Heniutek i nie byle kto. Nawet Czcigodny Urzędnik był w dresie najmodniejszym, co te egzaminy nadzorować miał. Wszystkie w garnitura ubrane, nauczyciele i koledzy jego. A oni dwaj wyglądali jak paniska. Od razu widać, kto jest kim. I jaka przyszłość Heniowi pisana. Aby tylko Matka Boska mu nogę na tych egzaminach podstawiła i na właściwą drogie skierowała. Tylko jakoś trza by pomóc, ino jak? Dlatego pisze do Redakcji Szanownej Mojej.
Chyba do Urzędu pójdę, albo na kercelak nasz miastowy. Tam mondrych ludzi dużo, może któryś Heniutkowi pomoże i na właściwą drogę sprowadzi. Droga Redakcjo, dobrze myślę? Heniutek przecie zdolny, prezencję w dresie nawet filmową ma, tylko nauczycielem sportowym musi zostać i kariera gotowa w każdym urzędzie. A wtedy nie będzie sobie głowy jakąś doliną krzemieniową zaprzątał, i z babcią, czyli ze mną Eugenią Paluch, zostanie na miejscu i jeździł nigdzie nie będzie. Bo toć ważne, żeby wnusio ziółka mi podał na starość lub kaszę nawet tatarczaną. Jakomś dziope znalazł (tylko nie wyzgieliche jokomś!) i kołoc z angrystami, albo nawet kómpot z korbola by zrobili, zagówek poprawili. I zajął się by wszystkim, kiedy zdrowie będzie słabsze. Nasza rodzina przecie najważniejsza, a jej przyszłość to obowiązek Heniutka. Ale co ja tam Szanownej Redakcji Mojej będę tłumaczyla na bezdurno. Redakcja ino przecie wie lepiej nawet niż ja!
Z szacunkiem zawsze zostaję i czekam na odpowiedź Szanownej Redakcji. Tylko szczerą i bez ogródek, bo inszej nie chcę. O co Szanowną Redakcję bardzo proszę. Przez miesiąc lub dwa jeszcze mam czas coś wyrychtować, zatem zwłoki niech Redakcja Szanowna nie robi.
Wszytkiego najlepszego na Nowy Rok życzę.
Eugenia P.
|