z cyklu • SAMORZĄD W SPRAWIE... (NR 5) 03.02.2012Paweł Sieger - Mieszkaniec gminy Radzymin - Na ostatnim nieformalnym spotkaniu części Rady MiG Radzymin w dniu 31 stycznia, które było próbą zwołania sesji budżetowej radny Marek Brodziak zwrócił się bezpośrednio do Pana. Jaki jest Pana związek z wydarzeniami, które miały ostatnio miejsce w gminie Radzymin?
Dwa lata temu po raz pierwszy zaproponowaliśmy pomoc włodarzom Gminy. Rok temu, m.in. w czasie sesji budżetowej, wskazywaliśmy, że założenia budżetu są nierealistyczne i nie uda się go wykonać. Ale burmistrz i radni wiedzieli lepiej - pogadali, uchwalili i rozeszli się do domów w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, a na efekty tych mocno nieortodoksyjnych działań ekonomicznych nie trzeba było długo czekać. Latem udało nam się doprowadzić do zwołania sesji wyjazdowej w Łąkach. Oprócz naszych problemów przedstawiliśmy bardzo konkretne działania zmierzające do choć częściowego polepszenia sytuacji finansowej Gminy. My pogadaliśmy, oni posłuchali, pokiwali głowami i odjechali. Cóż, w takiej sytuacji trudno wierzyć gładkim, ale totalnie pustym słowom burmistrza: o jego wyjątkowym poświęceniu, o tym, jak pochylił się z ojcowską troską nad biedą i nędzą ludu radzymińskiego i wysmażył mu kolejny budżet, czyli "misia na miarę możliwości", jak łapie w locie inwestorów krążących nad ukochaną ojczyzną w poszukiwaniu najlepszych miejsc dla swoich inwestycji, jak to wsłuchuje się w biadolenie biednego gminu, leczy jego ból i osusza łzy. Ironizuję, ale w przeciwnym razie musiałbym powiedzieć, że to, co opowiada, to zwykłe brednie, a to, co robi, to niezwykłe szkodnictwo. Oczywiście, w swej wytężonej pracy by cudownie zatopić gminę, korzysta ze wsparcia całkiem sporej grupy osób - niektórych w urzędzie, innych w Radzie. Większość radnych nie przedstawia sobą większej wartości [wystarczy posłuchać, co i jak mówią] - raptem kilka osób ma, albo rzeczywiście stara się mieć, przygotowanie do odpowiedzialnego wypełniania mandatu. Jedną z tych osób wydawał mi się wspomniany radny Marek Brodziak, ale zaczynam wątpić, czy rzeczywiście jest tak inteligentny i sprawny jak sądziłem, bo kto przy zdrowych zmysłach łapie się za koło sterowe, gdy łajba przełamana na pół z gracją osuwa się na dno? Ale... może już widział siebie w fotelu wiceburmistrza dziś i burmistrza jutro i trochę zabrakło mu rewolucyjnej czujności?
Na sesji 20 grudnia przedstawiliśmy założenia do alternatywnego budżetu Gminy - i zdarzyło się chyba po raz pierwszy, by mieszkańcy przygotowali najważniejszy dokument. Nie tylko wskazaliśmy, jak zaoszczędzić kilka milionów i zwiększyć dochody Gminy, ale przede wszystkim zaoferowaliśmy pomoc merytoryczną: ekonomiczną i prawną. Cóż - gadał dziad do obrazu…
Pierwszy, zupełnie kuriozalny projekt budżetu Gminy na 2012 rok, po negatywnej ocenie RIO, został zamieniony na projekt "odjechany w kosmos". I jeszcze mocno podniecony burmistrz opowiada kocopoły, że to był [na szczęście czas przeszły i totalnie dokonany] budżet "miś na miarę możliwości do kwadratu". A w owym cierpieniu, że uszczerbku doznał wizerunek Gminy, wtórują mu radni z trudem skleconej koalicji. Ręce opadają. Jakby można było wizerunek Gminy jeszcze bardziej spiep..yć [nie mówiąc o samej Gminie].
A 30 stycznia... Cóż, każde działanie, które rodzi, albo może rodzić szansę na lepsze jutro, jest dobre.
Decyzja Prezydium była ostatnim możliwym ruchem, który chronił Gminę przed nieodpowiedzialnymi decyzjami burmistrza i grupy radnych, wspieranych przez "wybitną ekonomistkę" skarbnik Gminy i "wybitną siłę prawną", czyli radcę Żywiecką. A że trochę pomogliśmy...
I jeszcze jedno: widzieć te uśmiechnięte, pewne siebie twarze ludzi stojących w blokach startowych by załapać się, trochę porządzić - teraz k... my... . I nagle: Zonk! Ale o co chodzi? O co kaman, man? Bezcenne.
- Czy ma Pan jakieś dalsze plany i zamierzenia dotyczące Radzymina?
Kontynuować to, co zastało zaczęte. Ten rok będzie trudny - trzeba będzie ponieść konsekwencje ludzkiej głupoty lub nieodpowiedzialności. Mam nadzieję, że dojdzie do gruntownej reformy wydatków oświatowych [tutaj marnowane są kolosalne pieniądze], skończy się preferowanie Nadmy, Słupna i Załubic [np. likwidacja ZTM-Taxi Załubice-Warszawa], urealnione zostaną stawki za dostarczanie wody i odbiór ścieków [niech płacą tylko ci, którzy z tego typu usług korzystają], nie będzie miejsca na dziwne przetargi [a jak powiedział radny Cezary Wnuk w czasie sesji 4 listopada - klepnięcie lewizny to praktyka normalna w Radzyminie], itd. Ten rok przetrwamy, to od przyszłego będzie lepiej. |