z cyklu • EDUKACJA CZAS DOROSNĄĆ (NR 22) 06.05.2013Monika Król Rodzi się dziecko. Malutkie, bezbronne, wymagające troski. Opiekuńczy rodzice stają na głowie, by ich pociecha miała wszystko, czego zapragnie. Dziecko rośnie, zaczyna chodzić, mówić. Nadal wymaga ochrony i pomocy. Potem ma lat dwa, potem trzy, pięć, dziesięć. Teoretycznie potrafi coraz więcej, w praktyce bywa różnie. No właśnie, czy dziesięcioletnie dziecko faktycznie wymaga pomocy, wyręczania przez rodziców we wszystkim? Pytanie, wydawałoby się, retoryczne, ale życie pokazuje nagą prawdę. Rozmawiając z dziećmi od kilkunastu już lat na lekcjach, a to wychowawczych, a to na zwyczajnych zajęciach języka polskiego nieraz słyszę, jak bardzo rodzice kochają swoich synów i córki. Tak bardzo, że pościelenie łóżka, posprzątanie po posiłku, złożenie ubrań we właściwym miejscu, czyli po prostu samoobsługa, to praca nie dzieci, a ich mamuś lub tatusiów.
| Czy faktycznie dzisięcio- i więcej -letnia młodzież (bo w ten sposób chce być nazywana) nie potrafi wykonać tych podstawowych czynności? Potrafi - i to doskonale! W dodatku nie tylko to. Jedenasto-, dwunastolatkowie umieją prasować, zmywać, naprawiać zepsute przedmioty. I gotować!
Przekonałam się o tym na ostatniej lekcji wychowawczej, podczas której piątoklasiści prezentowali przygotowane przez siebie potrawy. Samodzielnie, choć dzięki wcześniejszej nauce rodziców. Było przepysznie, pachnąco, po prostu niebo w gębie! Praca jedenasto-, dwunastolatka. Naprawdę potrafią gotować! Stąd refleksja - dlaczego tak rzadko pozwalamy dzieciom na samodzielność? Dlaczego tak często wyręczamy je w najprostszych czynnościach? Spójrzmy na nie uważnie - niech do nas dotrze, że te małe dzieci już wcale takie małe nie są. Pomóżmy im przygotować się do dorosłości, by byli samodzielnymi, odpowiedzialnymi ludźmi.
Oczywiście, nie odkryłam Ameryki. O wychowaniu ku samodzielności można przeczytać w co drugim poradniku dla rodziców. Poza tym, biję się w piersi, powyższe słowa kieruję także do siebie - nie jestem idealną matką, która w praktyce stosuje wszelkie wskazówki z mądrych gazet i programów. Niemniej konfrontacja obrazu "małego" dziecka z umiejętnościami rówieśników mojej córki uświadomiła mi, że warto pozowlić dzieciom narobić czasem w kuchni (warsztacie, pralni) bałaganu, by móc, po kilku dziecięcych nieudanych próbach, usiąść wygodnie w fotelu i czekać na smaczny obiad. |