z cyklu • SPOŁECZEŃSTWO O POLSKIEJ ODMIANIE WRESTLINGU (NR 37) 15.12.2014Paweł Sieger Wielka hala sportowa, tysięczne tłumy na trybunach a w samym centrum ring i bohaterowie niejednej i wcale nie ostatniej akcji: drapieżny drwal contra upiorny karzeł z piekła rodem, mister amerykański contra inny mister amerykański.
Śmieszne maseczki, draczne gacie, nagie torsy, pohukiwania i pokrzykiwania, głupawe miny i jeszcze głupsze teksty - to na początek a potem już tylko efektowne rzuty, fruwanie z lin na odcinek lędźwiowy leżącego przeciwnika, skoki i podskoki, zaś na trybunach szał: kobiety wymachują flagami, mężczyźni piszczą, dzieci walą browca. Albo odwrotnie. Najważniejsze, że się dzieje i zupełnie nikomu nie przeszkadza, że pojedynki ringowych herosów to jedna wielka ustawka. Nadciąga wiekopomna chwila, czyli okrągła, 33 rocznica zorganizowania ogólnopolskiej komunikacji miejskiej z wykorzystaniem SKOT-ów i BRDM-ów wraz z delikatnym pominięciem Berlietów i Ikarusów.
Na szczęście straszny mrok nieludzkiego systemu i zmian komunikacyjnych odszedł i nastał świt wolności. Dzięki temu świtu [proszę nie poprawiać] przez 24 lata w rocznicę komunikacyjnych zmian odbywały seanse nienawiści - jak chcą jedni, albo seanse pamięci - jak chcą inni. Trwały sobie w najlepsze te seanse, czyli marsze ze świeczkami i flagami oraz śpiewem na ustach i modlitwą w sercach niezłomnych, dziennikarze mieli temat, publicyści mogli pogadać, eksperci się wykazać. Niestety, nierozliczony zdrajca i sowiecki pachołek - jak chcą jedni albo bohater, co uchronił ojczyznę przed przelewem bratniej krwi i inwazją - jak chcą inni, odszedł i rozlicza się już przed Najwyższym Sądem i gdzieś bardzo głęboko ma przyziemność.
Rocznica jednak pozostała i to okrągła rocznica - nasza i nikt nam jej nie odbierze, tej rocznicy. A ponieważ nie można pozwolić by owa rocznica, czyli nowa świecka tradycja ot tak sobie poszła precz i w zapomnienie, coś musiało zostać wymyślone. Skoro więc na polskim ringu dzieje się cały czas i lokalne odmiany gości w dracznych gaciach muszą kombinować jak tu publikę zadowolić, to i pojawił się pomysł, by okrągłą rocznicę dopieścić dodatkową treścią. Ruszy więc banda warchołów i podżegaczy, którzy utopić we krwi chcą umiłowaną ojczyznę [to przekaz jednaj strony], albo zatroskanych o przyszłość państwa i narodu pokojowych, choć pałających świętym oburzeniem obywateli [to przekaz drugiej strony] i znów dziennikarze będą mieli temat, publicyści się wypowiedzą, a eksperci przedstawią definicje i wyjaśnienia.
Dni przed 13 grudnia pełne będą relacji, opinii i analiz. Ktoś coś napisze o warcholstwie, ktoś inny da mu odpór. Dominika Wielowieyska i Tomasz Lis inteligentnie i złośliwie rozjadą podżegaczy jak Guderian Sowietów pod Radzyminem w 1944, a Krzysztof Skowroński i Samuel Pereira własną piersią osłonią, by następnie wykonać gwałtowny manewr oskrzydlający i przejść do kontrataku... Przed mikrofonami radiowymi i kamerami telewizyjnymi zasiądą dziesiątki polityków wszelkich opcji i będą przekonywać, namawiać, wznosić oczy ku niebu. Ktoś będzie raził, ktoś będzie gromił, ktoś będzie drwił.
Show must go on.
Czyli jak zwykle - jedni pokrzyczą, drudzy się wzburzą i dadzą odpór, po czym wszyscy udadzą się do kasy po należne wynagrodzenie [a nawet honorarium] za uczciwie wykonaną robotę w tej ustawce.
Bo to jest ustawka jak wrestlingowy cyrk. Wiadomo kto i jaką rolę ma przypisaną w tej ogólnonarodowej tragifarsie, kto i dla kogo jest ten zły, a kto jest ten dobry. Wiadomo, jakie argumenty się pojawią, kto zakrzyknie w świętym oburzeniu, kto zadrwi i słowem kąśliwym wychlasta przeciwnika po "pysku złym i obrzydliwym", co wychynie "jak małpa z pokrzywy".
W Stanach Zjednoczonych, czasami nazywanych USA, również wszystko jest jasne - zapaśnicy to komedianci, których zadaniem jest rozbawić publikę, dzięki czemu trochę powietrza ze sfrustrowanych ludzi się spuści. Niby u nas też wszystko jasne - choć rodzimi wrestlerzy zamiast dracznych gaci i śmiesznych masek są po prostu śmieszni i draczni - a jednak zamiast spuszczać powietrze ze sfrustrowanych ludzi to tego napompowania jest więcej i więcej.
Ludzie kochani - nie wolno wszystkiego brać tak poważnie. Toż to cyrk, a nie jakaś wielka polityka. Powtarzam - role rozpisane, aktorzy wyselekcjonowani, a wy, Drodzy Czytelnicy, przymusowo musicie oglądać teatrum buląc za to kiepskie przedstawienie chorą kasę, bo innego wyjścia nie macie.
Weźcie więc na wstrzymanie i 13 grudnia zróbcie to, co w tej części świata wychodzi w sobotę najlepiej - dobierzcie towarzystwo, dobierzcie [albo i nie] proporcje C2H5OH, a resztę mówiąc młodzieżowo - olejcie. Zdrowie psychiczne jest najważniejsze - szaleństwo zostawcie zaprawionym w bojach profesjonalistom.
reprint tekstu (patrz...) umieszczony za zgodą Super Expressu
|