ROK ZAŁOŻENIA 2011
   
   
  :)
TERAZ OGLĄDANY (archiwum)
NR 38 ROK 4
16 lutego 2015
UKAZUJE SIĘ W (DRUGI) I (CZWARTY)
PONIEDZIAŁEK KAŻDEGO MIESIĄCA
I PODAJE OSTATNIE WIADOMOŚCI
Z RADZYMINA I OKOLIC
archiwum!
- POLSKA -MAZOWSZE -Radzymin | Arciechów | Borki | Cegielnia | Ciemne | Dybów Folwark | Dybów Kolonia | Dybów Stary | Emilianów | Janków Nowy | Janków Stary | Łąki | Łosie | Mokre | Nadma Pólko | Nadma Stara | Opole | Popielarze | Ruda | Rżyska | Sieraków | Słupno | Wiktorów | Wolica | Załubice Nowe | Załubice Stare | Zawady | Zwierzyniec
DZIAŁ PUBLICYSTYKI / NR 38 (RESET)
    « powrót
z cykluHISTORIA WYWIAD
CZY HISTORIA NAS UCZY? (NR 38) 
70 lat temu, w styczniu 1945 rozpoczął się "ostatni akord" II wojny światowej w Europie - Sowieci rozpoczęli szturm na Tysiącletnią III Rzeszę, by ostatecznie pogrążyć i zniszczyć swego niedawnego sojusznika. Wejście Sowietów dokądkolwiek oznaczało zniszczenie, ból, gwałt i śmierć. Jednak chyba tylko w dwóch miejscach pamięć o tamtych dniach, tym wszystkim, co się wydarzyło, nie zanikła - na Śląsku i w dawnych Prusach Wschodnich.
Nawet utrata Kresów Wschodnich przez Polskę nie doczekała się odpowiedniego upamiętnienia - wspomina się ofiary "wołyńskiej rzezi", ale zapomina o milionach wypędzonych znad Wilii, spod Lwowa i Mińska.

Może właśnie dziś jest szczególnie dobry czas, by pamiętać, co niesie sobą obłąkany system; by jednocześnie rozumieć, że pamiętając można budować coś dobrego. 70 lat temu zgwałcone i zniszczone zostały polskie kresy wschodnie, ale 70 lat temu zniszczone i zgwałcone zostały również niemieckie kresy wschodnie.
I jedno i drugie to nasza wspólna historia. O jednym i drugim "wydarzeniu" trzeba pamiętać. Najwyższy czas, by Historia zaczęła nas czegoś uczyć. Polaków, Niemców, Żydów, Rosjan, ... Bo jesteśmy inni i bardzo podobni. Boli nas i cieszy tak samo, niezależnie od narodowości, wyznania i przynależności etnicznej.
Rozmawiamy z posłem na Sejm RP Ryszardem Gallą.

KR: Ryszard Galla. Samorządowiec, społecznik, poseł mniejszości niemieckiej i... oficer rezerwy Wojska Polskiego. Śląski Niemiec czy niemiecki Ślązak?
Ryszard Galla:
Niemiec ze Śląska. Niemiec i Ślązak. To jest właśnie ta nasza śląska specyfika. I to jest to, co chcemy, by było rozumiane, zrozumiane i akceptowane - można być Niemcem i Ślązakiem, można być Polakiem i Ślązakiem. Można być po prostu Ślązakiem.
Dzisiaj - na szczęście - jesteśmy po jednej stronie. Polska i Niemcy, Polacy i Niemcy są członkami Unii Europejskiej oraz NATO. Jesteśmy ze sobą związani gospodarczo, politycznie, wojskowo, społecznie, kulturowo. Podziały sprzed lat, trudna - czasem straszna - historia nie mogą zniszczyć tego, co przez ostatnie dekady osiągnęliśmy. Niestety, są ludzie, dla których jakby ostatnich lat nie było. Jesteśmy w innym miejscu i w innym czasie - wierzę, że czas nienawiści mamy za sobą. Tym bardziej, że wobec różnych zewnętrznych i wewnętrznych zagrożeń musimy stawać zjednoczeni. Więcej nas łączy niż dzieli - zwyczajnie: gramy do jednej bramki.

KR: Ale od czasu do czasu słychać, że "we współpracy z ukrytą opcją niemiecką śląscy Niemcy dokonują zamachu na "integralność terytorialną" i zamierzają oderwać prasłowiański i piastowski Śląsk od Macierzy"...
RG:
O tym właśnie mówiłem - są ludzie, dla których ostatnich lat jakby nie było. Którzy dla politycznych celów gotowi są burzyć śląską jedność, jedność w różnorodności, którzy nie chcą zrozumieć, że Niemcy praktycznie od zawsze byli częścią Polski. A szerzej - polska historia, tradycja, kultura budowane były na różnorodności. Dość wspomnieć, że Konstytucja 3 Maja będąca próbą ratowania I Rzeczypospolitej wprowadzała na polski tron właśnie niemiecką dynastię. (patrz cytat: *!)
Śląsk był tyglem. Tyglem, w którym mieszały się narody, języki, tradycje, religie. Przechodził z rąk do rąk, z państwa do państwa, doświadczał wszystkiego co najgorsze w historii Europy. I wszystkiego co najlepsze.

KR: Ale czy rzeczywiście ludzie rozumieją tę śląską odrębność? To wielowiekowe przenikanie się kultur, tradycji i języków: polskiego, niemieckiego, czeskiego?
RG:
Wiele osób spoza Śląska nie rozumie śląskiej specyfiki, nie zna naszych losów i doświadczeń. Jest to związane z wielobarwnymi i skomplikowanymi dziejami Śląska, który w swej historii znajdował się w granicach Czech, Polski, Niemiec, Austrii. Te wszystkie doświadczenia odcisnęły się na naszej specyfice, stworzyły śląski ordnung i tradycyjne wartości. Ale trzeba także podkreślić, że Ślązacy nie zamykają się w swojej odrębności - są ludźmi bardzo otwartymi.
I tu właśnie doskonale widać różnicę pomiędzy tymi, którzy zetknęli się z naszą specyfiką, a tymi, którzy tylko o niej mówią, a niestety nie mieli bezpośredniego kontaktu. Ci pierwsi w znacznym stopniu nas rozumieją i wyzbywają się stereotypów. Ci drudzy niestety nie.
Ale do zrozumienia śląskiej wyjątkowości trzeba dorosnąć albo tu się urodzić.

KR: Styczeń 1945 - rusza wielka ofensywa zimowa, armia sowiecka wkracza na Śląsk, a zaraz za nią administracja tzw. Polski Lubelskiej. Za chwilę do wyzwolonego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau i jego filii zaczną być przewożeni żołnierze polskiego podziemia niepodległościowego, ludność śląska, a od 1947 także Ukraińcy. Ale co spowodowało, że na tle całego kraju właśnie Ślązacy zostali tak strasznie doświadczeni? Jaka była skala represji?
RG:
Śląsk był postrzegany przez Sowietów jako teren typowo niemiecki. Mieszkańcy Śląska wcielani byli głównie do armii niemieckiej i między innymi dlatego byli postrzegani jako wrogi element. Nikt w tamtym czasie nie pytał mieszkańców regionu o to, czy chcą służyć czy nie. Był to obowiązek. Podobnie Volkslista była pragmatycznym wyborem wielu mieszkańców Autonomii Śląskiej (funkcjonującej w ramach II RP). Nowa polska administracja także nie rozumiała śląskiej specyfiki i postrzegała ją jako element obcy, którego trzeba się pozbyć. Represje występowały w wielu sferach życia Ślązaków: języku, imionach oraz nazwiskach, kulturze i zwyczajach (szczególnie tych widocznych na zewnątrz).
Jednak najtragiczniejsze represje wiązały się z deportacjami kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Górnego Śląska do pracy niewolniczej w Związku Radzieckim w 1945 r. To jedna z największych XX-wiecznych tragedii, które dotknęły nasz region pozostawiając po sobie bolesne rany. Pamięć o niej, mimo zakazu ze strony władz komunistycznych, pielęgnowana była wśród rodzin. Aż do 1989 r. temat wywózek był nieobecny w mediach, w opracowaniach naukowych, ale przetrwał w społecznej pamięci. Dopiero zmiany po 1989 r. umożliwiły publiczne wyartykułowanie krzywdy, jaka spotkała dziesiątki tysięcy Górnoślązaków.

KR: Jak wielka była skala represji, które dotknęły nie tylko zwykłych mieszkańców - Ślązaków, Polaków, Niemców - ale również np. rodziny powstańców śląskich walczących o przyłączenie Śląska do odrodzonej po 1918 r. Polski? Czy można to wytłumaczyć tylko faktem masowego podpisywania volkslist?
RG:
W wyniku represji do niewolniczej pracy w ZSRR zesłano od 20 do 90 tys. osób. Deportacje objęły wszystkich, którzy zdaniem "wyzwolicieli" stanowili potencjalne zagrożenie dla wprowadzenia nowego ustroju, a równocześnie w sposób niejako naturalny stanowili przeszkodę w budowaniu jednolitego narodowościowo państwa polskiego.
Wpisanie się na Volkslistę z pewnością dla strony polskiej jak i rosyjskiej było łatwym kryterium w poszukiwaniu tzw. elementów zagrażających systemowi. Przyjęto bardzo proste kryteria, które skrzywdziły wielu ludzi i wiele rodzin. A świat przecież nie jest czarno-biały, a już szczególnie u nas na Śląsku.
Nie znamy dokładnej liczby ofiar i pewnie nigdy jej nie poznamy. Ale znamy historie konkretnych ludzi - zarówno ofiar, jak i oprawców. I staramy się robić wszystko, by pamięć o nich nie zanikła. Oczywiście, świadomość, że tacy zbrodniarze jak Salomon Morel, komendant obozu koncentracyjnego w Świętochłowicach czy Czesław Gęborski, komendant obozu koncentracyjnego w Łambinowicach nie zostali osądzeni i skazani, jest frustrująca. Ale chyba ważniejsze od osądzenia sprawców zbrodni jest byśmy o Tragedii Górnośląskiej pamiętali, bo jeśli zapomnimy, wtedy prawdopodobieństwo, że straszne rzeczy się powtórzą, niebezpiecznie wzrasta.

KR: Co więc zrobić, by wiedza o Tragedii Górnośląskiej przebiła się do powszechnej świadomości, wyszła poza Śląsk?
RG:
Jako środowisko mniejszości niemieckiej organizujemy wiele spotkań i konferencji poświęconych Tragedii Górnośląskiej. Spotykamy się na mszach w miejscach tragedii. Chcemy zrobić wszystko, by żywa pamięć mieszkańców regionu, szczególnie tych, których przodków dotknęła ta tragedia, była utrwalana i przekazywana. Staramy się mówić, edukować i pokazywać, że jest to integralny element historii Śląska. Element naszej wspólnej historii - śląskiej, niemieckiej, polskiej.
Ostatnio IPN Katowice przygotował wystawę "Deportacje Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku", którą od 20 do 24 kwietnia będzie można obejrzeć w Sejmie.
Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych organizuje konferencję o Tragedii Górnośląskiej. Mam więc nadzieję, że w konsekwencji uda się doprowadzić do tego, by Sejm przyjął uchwałę w sprawie uczczenia rocznicy Tragedii Górnośląskiej
Mam również nadzieję, że - może właśnie przy okazji 70 rocznicy Tragedii Górnośląskiej - dojdzie do poważnej, merytorycznej dyskusji o Śląsku, a szerzej o polsko-niemieckiej historii.
Powtarzam - więcej nas łączy niż dzieli.

KR: Jednak wcale liczne są głosy, że rozpamiętywanie Tragedii Górnośląskiej dzieli i będzie jeszcze bardziej dzielić.
RG:
Myślę, że najważniejsze jest zrozumienie, otwartość i dostrzeżenie krzywdy, jaka dotknęła ludzi. Zwykłych ludzi, niezależnie od ich narodowości. Nie powinniśmy w ogóle rozpatrywać tego tematu w kategoriach politycznych. Ten temat ma nas łączyć, a nie dzielić. Jest elementem pamięci wszystkich mieszkańców naszego regionu. I nie tylko regionu.
Nie możemy zapomnieć o Tragedii Górnośląskiej, tak jak nie wolno zapomnieć niczego z naszej historii - nawet najtrudniejszego i najstraszniejszego, co się wydarzyło.
Bo jeśli będziemy pamiętać, to może nie powtórzy się to wszystko, co mogłoby nas podzielić.


*!) Dynastya przyszłych królów polskich zacznie się na osobie Fryderyka Augusta, dzisiejszego elektora saskiego, które sukcesorom de lumbis z płci męzkiej tron polski przeznaczamy. Najstarszy syn króla panującego po ojcu na tron następować ma.


numer ->
SPORT
Miło nam poinformować, iż nasza zawodniczka po raz kolejny została powołana na konsultację szkoleniową młodzieżowej kadry narodowej (ur.1996 r. i mł.), która odbyła się w Płocku w terminie 8-11.02.2015 r.   WIĘCEJ...
SZKOŁY
• EDUKACJA
INFORMATYCY Z ZSTZ RADZYMIN NA PRAKTYKACH W LONDYNIE  15.12.2014
Małgorzata Zwolska
W połowie grudnia 2014 roku grupa 16 uczniów z Technikum Zawodowego kierunek informatyk z Zespołu Szkół Terenów Zieleni w Radzyminie wróciła z dwutygodniowych praktyk zawodowych w Londynie. Wyjazd na praktykę był częścią projektu złożonego przez Zespół Szkół Terenów Zieleni w Radzyminie pt. [...]  WIĘCEJ...
• EDUKACJA
UCZNIOWIE Z CZARTORYSKIEJ W NBP  15.12.2014
Agnieszka Kordyzon-Andrzejewska
Tradycyjnie w połowie grudnia w gmachu Narodowego Banku Polskiego występują uczniowie Zespołu Szkół im. Księżnej Eleonory Czartoryskiej w Radzyminie. Tak też było również i w tym roku. 15 grudnia 2014 roku uczniowie zaśpiewali kilka kolęd na spotkaniu opłatkowym na zaproszenie przewodniczących [...]  WIĘCEJ...
II Debata Burmistrzowska
I Debata Burmistrzowska
przeznaczone dla najnowszych przeglądarek (IE>6; Firefox>4,...). Jeżeli nie używasz takiej, to czas ją zainstalować...