ROK ZAŁOŻENIA 2011
   
   
  :)
OSTATNI
NR 39 ROK 4
23 marca 2015
 
UKAZUJE SIĘ W (DRUGI) I (CZWARTY)
PONIEDZIAŁEK KAŻDEGO MIESIĄCA
I PODAJE OSTATNIE WIADOMOŚCI
Z RADZYMINA I OKOLIC
archiwum!
- POLSKA -MAZOWSZE -Radzymin | Arciechów | Borki | Cegielnia | Ciemne | Dybów Folwark | Dybów Kolonia | Dybów Stary | Emilianów | Janków Nowy | Janków Stary | Łąki | Łosie | Mokre | Nadma Pólko | Nadma Stara | Opole | Popielarze | Ruda | Rżyska | Sieraków | Słupno | Wiktorów | Wolica | Załubice Nowe | Załubice Stare | Zawady | Zwierzyniec
DZIAŁ WYDARZEŃ
    « powrót
z cykluPOLITYKA WYWIAD
WYBORY - KONGRES NOWEJ PRAWICY (NR 32) 
Jacek Wilk - Prawnik i polityk konserwatywno-liberalny. Członek partii politycznej Kongres Nowej Prawicy od 2011 roku, a od dnia 26 października 2013 roku wiceprezes tejże partii.
Z wykształcenia ekonomista, prawnik, informatyk; z zawodu adwokat i audytor systemów zarządzania bezpieczeństwem informacji.
Zainteresowania: muzyka rockowa lat 1966-1974, gra na gitarze, pszczelarstwo, teologia katolicka, literatura iberoamerykańska, poezja okresu Młodej Polski.
Żonaty, dwoje dzieci (córka i syn). Wyznanie: rzymskokatolickie. Mówię biegle po angielsku i rosyjsku, posługuję się również językiem francuskim i hiszpańskim.

***

KR: Kongres Nowej Prawicy jest partią rozpoznawaną właściwie tylko dzięki swojemu liderowi, czyli Januszowi Korwin-Mikkemu, który dla tzw. mediów mainstreamowych jest raczej obiektem kpin niż zastanowienia się na głoszonymi hasłami. Czy rzeczywiście program KNP jest tak absurdalny, że nie ma sensu się nim zajmować koncentrując się na osobie JKM?
Jacek Wilk:
Jest raczej odwrotnie. Koncentrowanie się przez media tzw. "głównego nurtu" na co bardziej dosadnych i oryginalnych wypowiedziach Janusza Korwin-Mikkego, jak i na nim samym - zamiast na programie KNP - jest raczej próbą ucieczki przez te media od rzetelnej dyskusji o sprawach poważnych i dla nas wszystkich najważniejszych. To bardzo smutne, gdyż KNP jako jedyna partia w Polsce ma do zaproponowania Polakom program radykalnie inny - bo oparty na prawdziwych wartościach wolnościowych - od programów wszystkich partii wywodzących się, bezpośrednio lub pośrednio, z paktu okrągłego stołu. Głównym motorem działania tych partii jest czerpanie korzyści z utrzymywania się na takim lub innym szczeblu władzy publicznej, utrzymywania wpływów w zależnych od siebie mediach lub utrzymywania całego systemu profitów z publicznych spółek i agencji. Ale nie miejmy złudzeń - tzw. media mainstreamowe są przecież częścią tej post-PRL-owskiej układanki i trudno oczekiwać od nich tego, aby zaczęły działać wbrew interesom swoich politycznie umocowanych pryncypałów. Na szczęście w ostatnich latach wytworzyła się pewna przestrzeń medialna - chwilowo wolna od cenzury i sterowania politycznego - w którą można się "wstrzelić" docierając do coraz szerszych kręgów odbiorców. Tą przestrzenią jest oczywiście Internet, z którego czerpie swoją wiedzę, a co za tym idzie - i ocenę rzeczywistości - już ponad połowa obywateli, w tym przede wszystkim młodych. Dopóki Internet nie zostanie ocenzurowany - a polityczne wysiłki w tym kierunku z całą pewnością będą co jakiś czas podejmowane - dopóty nasz program będzie się rozprzestrzeniał wśród wyborców z coraz większą siłą bez "sosu", w jakim chcą go topić media głównego nurtu, odwracające od niego za wszelką cenę uwagę Polaków poprzez koncentrowanie się na przypisywanej Januszowi Korwin-Mikkemu rzekomej ekscentryczności.

KR: Przybliżmy czytelnikom, czym jest konserwatywny liberalizm, czym jest partia konserwatywno-liberalna i co jest najważniejsze, czyli to, co odróżnia od "mainstreamu".
JW:
Konserwatywny liberalizm dąży po prostu do zbudowania społeczeństwa wolnego wyboru, czyli takiego, w którym wszyscy dorośli i nieubezwłasnowolnieni obywatele decydują o prawie wszystkich swoich sprawach z wyłączeniem jakichkolwiek osób trzecich, a zwłaszcza polityków i urzędników. I to dotyczy zarówno spraw drobnych i prozaicznych - jak na przykład zapinanie (lub nie) pasów bezpieczeństwa we własnym samochodzie, jak i spraw bardzo ważnych i fundamentalnych, takich jak samodzielne rozstrzyganie, czego i gdzie uczyć nasze dzieci, jak je wychowywać, do jakiego lekarza i za ile chodzić, jak sobie odkładać na emeryturę i wiele innych. Takie społeczeństwo można zbudować wyłącznie na fundamencie wolności i ODPOWIEDZIALNOŚCI, tzn. musimy bardzo wyraźnie i konsekwentnie ustanawiać granice wszędzie tam, gdzie może dojść do wyrządzenia szkody innej osobie. Ale żeby rozumieć, czym jest taka szkoda, czy też szerzej - zło, musimy się odwołać do stałych, sprawdzonych, uniwersalnych i niepodważalnych wartości. A wartości te wywodzą się w naszej cywilizacji ze źródeł bijących w filozofii greckiej, prawie rzymskim i etyce chrześcijańskiej. Stąd partia naprawdę wolnościowa - jaką jesteśmy jako jedyni w Polsce - musi z jednej strony gwarantować ludziom liberalizm we wszystkich działaniach, które nie szkodzą innym (nawet jeśli szkodzą samemu działającemu), a jednocześnie być konsekwentnie konserwatywna w takich relacjach pomiędzy ludźmi, w których jednemu z nich jest lub może być wyrządzona szkoda. Nie ma innego realnego sposobu zagwarantowania i pogodzenia wolności osobistych z porządkiem i bezpieczeństwem społecznym. W praktyce ustrojowej oznacza to oczywiście państwo minimum - "stróża nocnego" - które ingeruje tylko wówczas, gdy trzeba "nadać moc sprawiedliwości" - tj. wyegzekwować na sprawcy naprawienie wyrządzonej przez niego innym szkody lub krzywdy, względnie gdy szkodzie takiej trzeba w sposób oczywisty zapobiec - np. poprzez odparcia napaści na daną jednostkę, grupę lub społeczność (rozbój, wojna, rewolucja, rozruchy itp.).

KR: Pewien profesor ekonomii, który był min. doradcą Prezydenta Lecha Kaczyńskiego (przez litość nie wspomnimy, że nazywa się Ryszard Bugaj) twierdzi, że otaczającą nas rzeczywistość gospodarczą należy określić mianem "wilczy kapitalizm". Czy aby rzeczywiście?
JW:
Zawsze mnie zdumiewało skąd u - zdawałoby się - wykształconych ludzi aż taki brak elementarnego rozeznania w realiach społeczno-gospodarczych naszego kraju. Tłumaczę to sobie czymś, co Rafał Ziemkiewicz nazwał kiedyś "zaczadzeniem PRL-em". Po prostu jest niestety nadal w Polsce ogromna rzesza ludzi, która ma tak bardzo utrwalone kategorie myślenia wpojone im jeszcze "za komuny", że nie są w stanie myśleć w inny sposób. Dla nich świat, w którym urzędnik nie decyduje za nich o wszystkim - począwszy od tego, do jakiej szkoły mają wysłać dzieci, poprzez przymus korzystania z państwowego lekarza, a na państwowej emeryturze kończąc - jest przerażającą i nieludzką rzeczywistością, w której przeciętny człowiek zginie w mękach po kilku dniach. Wracając do pytania: paradoksalnie "wilczy kapitalizm" mieliśmy przez jakieś dwa lata od wprowadzenia przez ostatni komunistyczny rząd ustawy z dnia 23 grudnia 1988 roku o działalności gospodarczej - zwanej nomen omen "ustawą wilczka" - pod rządami której można było swobodnie zakładać i prowadzić niemal każdy rodzaj działalności zarobkowej - bez ingerencji urzędniczej i bez krępowania dziwacznymi ograniczeniami. To wówczas mieliśmy coś w rodzaju naszego, polskiego "cudu gospodarczego". Kolejne, postokrągłostołowe rządy stopniowo ograniczały wynikające z niej wolności przedsiębiorców - poprzez wprowadzanie coraz to nowych koncesji, zezwoleń, wymogów i innych sposobów koncesjonowania działalności gospodarczej. Aż doszliśmy do tego, co mamy teraz, a co najtrafniej określa Stanisław Michalkiewicz - jako "kapitalizm kompradorski". W takim ustroju gospodarczym - podobnym do ustroju kolonii - o sukcesie na rynku nie decydują takie cechy jak pomysłowość, pracowitość i przedsiębiorczość, ale "dojścia" do tzw. "sitwy", czyli przynależność towarzysko-biznesowa do odpowiedniej koterii urzędniczo-politycznej, która dystrybuuje wśród "swoich" koncesje, zezwolenia, zgody i zamówienia publiczne, a potem - gdy już działalność nieco się rozkręci - w swojej łaskawości nie przeszkadza w niej z kontrolami, karami, naliczaniem horrendalnych podatków lub "zaległości" zusowskich. Jednym słowem - "wilczy kapitalizm", czyli wolny rynek to jest to, co jeszcze przed nami. Jak powietrza potrzebujemy dziś nowej ustawy Wilczka, a nawet ustawy Wilka, która zagwarantuje wszystkim przedsiębiorczym ludziom w Polsce możliwość swobodnego zakładania i rozwijania działalności gospodarczej bez obstrukcji ze strony urzędników i polityków. Mam zaszczyt przewodzić zespołowi, który w KNP pracuje nad taką ustawą - wprowadzającą w końcu w Polsce wolny rynek, czyli dającą Polakom szansę na wolne od ingerencji państwa bogacenie się. Skoro było to możliwe u schyłku PRL-u, to tym bardziej jest możliwe teraz, gdy wyrosło już pokolenie nieobciążone mentalnością niewolników.

KR: Kongres Nowej Prawicy to partia "eurosceptyczna", ale przecież nie chodzi o sceptycyzm wobec Europy, tylko wobec takiej Europy. Co Wam się w tej Europie nie podoba, dlaczego ubiegacie się o mandaty w tej Europie i czym macie zamiar się zająć?
JW:
Przede wszystkim muszę zrobić małą poprawkę. W żadnym wypadku nie jesteśmy partią "eurosceptyczną" - jesteśmy partią "uniosceptyczną". Marzymy o powrocie do dawnej - silnej, zamożnej i pięknej Europy, która była dumą i szczytowym osiągnięciem Zachodniej Cywilizacji. Ale do tego niezbędne jest uwolnienie Europy od okupacji nowego Związku Radzieckiego, czyli Unii Europejskiej. Europa rozkwitała i rosła w siłę po II Wojnie Światowej dzięki Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej - czyli strefie wolnego handlu, dzięki której poszczególne państwa po prostu otwierały na siebie swoje gospodarki i konkurowały swobodnie między sobą. I tak było mniej więcej do końca lat 70-ych, kiedy przyszli czerwoni federaści i postanowili budować unię, czyli superpaństwo, w którym superrząd brukselski będzie wszystko ujednolicał - czyli narzucał wszystkim krajom członkowskim odgórne, przymusowe, wspólne regulacje, niszczące konkurencję, wolność i innowacyjność gospodarki. Skutkiem takich poczynań jest zamiana Europy w jedną wielką strefę permanentnego kryzysu - gospodarczego, finansowego, społecznego, demograficznego i politycznego - w której jedynie Niemcy, jako prawdziwi przywódcy UE, mają się świetnie czerpiąc korzyści z posiadania ogromnego rynku zbytu i rezerwuaru taniej siły roboczej. Wniosek może być tylko jeden: trzeba powrócić do źródeł sukcesu powojennej Europy, czyli do pierwotnego porządku współpracy na Starym Kontynencie. Trzeba po prostu na nowo zredukować UE do strefy wolnego handlu - czegoś w rodzaju pierwotnej EWG, poszerzonej o traktat z Schengen. To nasz cel długoterminowy, cel strategiczny. A w kategoriach taktycznych chcemy w Parlamencie Europejskim prowadzić program, który nazwałem żartobliwie kryptonimem "WOLF": "W" jak wytykanie i wyśmiewanie unijnych absurdów, "O" jak obstrukcja - blokowanie nowego unijnego szkodliwego prawa, "L" jak likwidacja zbędnych unijnych regulacji, do czego chcemy powołać specjalną Komisję Deregulacyjną i wreszcie "F" jak finalizacja gigantyczny unijnych afer i korupcji.

KR: Jednym z ważniejszych postulatów Kongresu Nowej Prawicy jest przywrócenie kary śmierci. Skąd taki "nieeuropejski" pomysł? Jak macie zamiar do tego doprowadzić?
JW:
Przywrócenie kary śmierci jest absolutnie konieczne dla przywrócenia elementarnego autorytetu, spójności i skuteczności prawa. Powiem najprościej jak się da: zawsze były, są i będą takie rodzaje przestępstw, za które każda inna - niż śmierci - kara jest zwyczajną kpiną z ofiary i jej rodziny. Postępowcy zapominają, że funkcją kary - poza elementem odstraszania - jest także, a może przede wszystkim - wymierzenie sprawcy sprawiedliwości. Nikt nie będzie traktował prawa, które jest pozbawione powagi i autorytetu. A tak będzie zawsze, kiedy np. mordercę kilkudziesięciu osób "skazujemy" na wygodne, dwudziestoletnie zesłanie na sympatyczną samotną norweską wyspę. Społeczeństwo ma po prostu elementarne prawo bronić się przed mordercami i stosować w tym celu wszelkie adekwatne środki. To jest jeden z fundamentów europejskiej cywilizacji - jeden z filarów jej porządku prawnego. Odbierając społeczeństwom sprawiedliwe prawo pozbawiamy je jednego z najważniejszych fundamentów jego harmonijnej egzystencji.

KR: Janusz Korwin-Mikke twierdzi, że cywilizacja europejska, albo inaczej - cywilizacja białego człowieka, dzisiaj przegrywa. W swoich sądach nie jest osamotniony. W Stanach Zjednoczonych bardzo silny jest nacisk polityczny "Tea Party", czyli mocno tradycjonalistycznej organizacji współpracującej z Republikanami. We Francji w podobnym tonie wypowiadają się liderzy Frontu Narodowego. Przykłady można mnożyć, ale fakt jest taki, że do powszechnej świadomości taka diagnoza politycznej rzeczywistości się nie przebija. Dlaczego?
JW:
Ponieważ już gołym okiem widać, że lewackie szaleństwo - czyli postępowe pomysły na poprawianie świata na siłę - ponoszą totalną klęskę i są główną przyczyną aktualnej zapaści naszych gospodarek, społeczeństw i sprawdzonych przez wieki systemów wartości. Jak mówił Albert Einstein - tylko idiota może powtarzać w kółko ten sam eksperyment oczekując za każdym razem innych rezultatów. Tymczasem obecne czerwono-różowe "elity" rządzące polityczne Europy z uporem maniaka chcą nas uszczęśliwiać na siłę dyktując nam co jest dla nas dobre, mimo że ich obłąkane, ideologiczne pomysły prowadzą jedynie do zapaści ekonomicznej, katastrofy demograficznej i zadłużenia o skali nieznanej nigdy dotąd w historii. Europę - i całą cywilizację białego człowieka - dotknęła choroba, którą ja osobiście nazywam w skrócie "FIKE" - fiskalizm, interwencjonizm, kolektywizm i etatyzm - czyli po prostu eurosocjalizm, który zamiast sprzyjać wolnym, przedsiębiorczym, pracowitym i uczciwym ludziom, promuje nierobów na zasiłkach, ewentualnie cwaniaków, którzy dzięki "dojściom" mogą doić kieszenie podatników podpisując z odpowiednimi władzami kontrakty finansowane z pieniędzy publicznych. Efekty tego szaleństwa widać gołym okiem - Europa przegrywa walkę z takimi krajami jak Chiny, Brazylia czy Indie, a poszczególne kraje europejskie są już niemal zalane muzułmańskimi, chińskimi i indyjskimi imigrantami, którzy przynoszą tu swoje porządki coraz bezczelniej domagając się "należnych im praw" - to jest nie tylko zasiłków i innych form życia na koszt europodatnika, ale również możliwości życia po swojemu w swoich enklawach, do których nie sięga porządek prawny państw-gospodarzy i które są rozsadnikiem nienawiści do wszystkiego co europejskie i chrześcijańskie. Nie dziwmy się więc, że taka sytuacja musiała się doczekać reakcji; ruchy nazywane przez czerwoną brukselską hołotę "skrajnymi", "ekstremistycznymi" czy nawet "faszystowskimi" podejmują po prostu w całej Europie coś w rodzaju działań obronnych - ich przedstawiciele po prostu nie chcą, aby pewnego dnia ich dzieci lub wnuki obudziły się w kraju rządzonym przez talibów. Tak naprawdę programy europejskich ruchów wolnościowych sprowadzają się do postulowania zawrócenia z obecnej błędnej drogi Europy i powrotu do normalności - przywrócenia społecznych, gospodarczych i osobistych pryncypiów białego człowieka, dzięki którym Zachodnia Cywilizacja była potęgą. Tu nie chodzi o jakąś rewoltę czy zdobycie władzy dla władzy - to jest walka o uratowanie naszego świata, póki jest to jeszcze możliwe. Jeśli tego nie zrobimy, a czasu jest coraz mniej, to po prostu nasz świat przestanie istnieć pod naporem innych cywilizacji, które nawet nie udają, że są nam przyjazne.

KR: Dziesięć lat w Unii Europejskiej. Dla głównych partii polskiej sceny politycznej to powód do dumy i chwalenia się wyjątkowymi osiągnięciami. Czy aby rzeczywiście tylko dzięki UE dokonał się "skok cywilizacyjny"? A może to co się stało w Polsce, stało się nie dzięki, ale pomimo Unii Europejskiej?
JW:
UE to raj - dla prounijnych polityków i biurokratów. Prounijni politycy i biurokraci chcą trzech rzeczy: 1) jak najwięcej władzy, 2) jak najwięcej pieniędzy, 3) jak najmniej odpowiedzialności. Wszystko to zapewnia im Bruksela, dlatego coraz bardziej zapominają o problemach zwykłych ludzi, dla których życie w eurokołchozie oznacza coraz więcej absurdalnych regulacji i ograniczeń, coraz mniej wolności, a przede wszystkim - coraz więcej podatków i innych obciążeń finansowych. Prounijni politycy i biurokraci cieszą się z ogromnych pensyjek, a zwykli Polacy płacą od czasu wejścia do UE o kilkadziesiąt do stu kilkudziesięciu procent więcej za takie rzeczy jak żywność, prąd , gaz, wodę, ścieki itd. Rolnicy dostali dopłaty, ale w tym samym czasie ceny nawozów, środków ochrony roślin, nasion i innych potrzebnych im produktów urosły nawet kilkakrotnie. Te "osiągnięcia" i "skok cywilizacyjny" sprowadzają się najczęściej do słynnych już aquaparków i wykładania rynków miasteczek kostką Bauma. Najbardziej drastycznym skutkiem naszej obecności w UE jest wyjazd z Polski ok. 2 i pół miliona głównie młodych ludzi, co dla naszej gospodarki oznacza ok. o 200 miliardów niższy roczny PKB. Jeśli się dokładnie policzy, to okazuje się, że wbrew temu, co twierdzą prounijni politycy i biurokraci - do UE dokładamy ciężkie pieniądze, a bilans jest jednoznacznie dla nas ujemny. Władze chwalą się kilkoma setkami kilometrów nowego, najdroższego na świecie asfaltu, który zwija się po roku. Wszędzie widać niebieskie tabliczki wychwalające nowe inwestycje za pieniądze unijne, ale gdybyśmy stawiali czerwone tabliczki wszędzie tam, gdzie przez UE nie powstały np. nowe przedsiębiorstwa - to byłoby takich tabliczek pewnie 10 razy więcej. Prounijni politycy i biurokraci nie chwalą się natomiast innymi rekordami: największym w naszej historii zadłużeniem i odsetkami od niego, największym w naszej historii deficytem i największym w naszej historii rabunkiem - skasowaniem 150 miliardów oszczędności w OFE. To są prawdziwe i katastrofalne dla Polski "osiągnięcia" naszych polityków w czasie bytności w UE. Rabunkowa polityka finansowa na koszt przyszłych pokoleń. Tak - rozwijamy się jeszcze jako tako nie dzięki, ale WBREW UE - prowadząc jako społeczeństwo konspirację przed tym opresyjnym państwem, czego dowodem jest rekordowa - to kolejne wybitne osiągnięcie obecnej ekipy rządzącej - szara strefa polskiej gospodarki, wytwarzająca co najmniej 30% naszego PKB.

KR: Co zrobić z Unią Europejską, jak ją zmienić? A może niczego nie zmieniać tylko...
JW:
Jedynym sposobem "naprawienia" gangu jest jego likwidacja. Jak już wcześniej mówiłem - trzeba zredukować UE do pierwotnej EWG i traktatu z Schengen.

KR: Czym Pan chciałby się szczególnie zająć, gdyby wyborcy zdecydowali o wysłaniu Jacka Wilka do Brukseli?
JW:
Jestem autorem naszego programu wyborczego, a w jego ramach - pomysłodawcą utworzenia w PE Komisji Deregulacyjnej z prawdziwego zdarzenia. Rząd australijski ok. miesiąc temu uchylił za jednym zamachem ok. 10 500 szkodliwych ustaw i innych regulacji. Mam nadzieję, że przy wsparciu uniosceptyków z innych krajów - a będzie ich po tych wyborach w PE bardzo dużo - uda się nam osiągnąć podobny rezultat, to znaczy uchylić jak największą liczbę szkodliwych unijnych regulacji. A dzięki temu może znów poczujemy - jak kiedyś - ożywczy powiew wolności nad starą dobrą Europą!

KR: Dziękujemy za rozmowę.

***


// materiał wstępu dostarczony przez kandydata, bez zmian redakcyjnych.

numer ->
SZKOŁY
• EDUKACJA
SZCZʌLIWI, KTÓRZY POMAGAJĄ...  14.06.2015
s. M. Salezja Gierałtowska CSSE
Żeby powstało Szkolne Koło Caritas, wystarczy wniosek dyrekcji szkoły skierowany do diecezjalnej Caritas. Koło otrzymuje opiekuna koœcielnego i opiekę Caritas podczas prowadzonych akcji. To może stać się w dowolnym momencie roku szkolnego, nie ma tu żadnych ograniczeń, a pożytki wychowawcze mogą [...]  WIĘCEJ...
• EDUKACJA
Viva España!  31.05.2015
Katarzyna Kaliszuk
W dniach 25–31 maja 2015 r. młodzież z Gimnazjum z Oddziałami Dwujęzycznymi i Liceum im. Cypriana Kamila Norwida w Radzyminie brała udział w wyjeździe edukacyjnym do Hiszpanii. Tradycją naszej szkoły jest organizowanie wycieczek językowych w ramach współpracy międzynarodowej. Tegoroczna, [...]  WIĘCEJ...
W lutym 2015 r. w Zespole Szkół Terenów Zieleni w Radzyminie zakończyła się realizacja projektu "Praktyki zawodowe w Unii Europejskiej pierwszym krokiem do sukcesu na rynku pracy", w ramach którego uczniowie kształcący się w naszej szkole odbyli staże zagraniczne w Wielkiej Brytanii i [...]  WIĘCEJ...
• EDUKACJA
AFRYKAŃSKIE KLIMATY W CZARTORYSKIEJ  20.02.2015
Monika Król
Na koniec karnawału w Zespole Szkół im. księżnej Eleonory Czartoryskiej zagościli ciemnoskórzy goście z Afryki. Ale... mimo dzikiego wyglądu i egzotycznych wygibasów mówili po polsku. No tak, to nie Murzyni, a zuchy i harcerze z Hufca Zalew.   WIĘCEJ...
• EDUKACJA
III POWIATOWY KONKURS MATEMATYCZNY  18.02.2015
oprac. ZSO w Radzyminie
18 lutego 2015 roku w Zespole Szkół Ogólnokształcących w Radzyminie został rozstrzygnięty III Powiatowy Konkurs Matematyczny im. R. Żulińskiego, nad którym patronat objął starosta powiatu wołomińskiego. Adresatami zmagań matematycznych byli uczniowie szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych z [...]  WIĘCEJ...
II Debata Burmistrzowska
I Debata Burmistrzowska
przeznaczone dla najnowszych przeglądarek (IE>6; Firefox>4,...). Jeżeli nie używasz takiej, to czas ją zainstalować...